Opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza Kościół w Skaryszewie (1968) przedstawia historię młodego partyzanta Rysia, który przybywa do tytułowej świątyni z niecodzienną prośbą. Od obecnego w konfesjonale młodego księdza Konrada, chce uzyskać rozgrzeszenie z grzechu, który planuje dopiero popełnić . Na rozkaz AK ma wykonać wyrok śmierci na mieszkańcu miasteczka, stelmachu Alojzie, podejrzanym o wydawanie Żydów Niemcom. Opowiadanie, które w niecodzienny sposób przedstawiało rzeczywistość hitlerowskiej okupacji, stało się inspiracją dla Stanisława Różewicza, który na kanwie tekstu nakręcił w 1981 roku dramat wojenny zatytułowany Ryś.
Kościół w Skaryszewie rozpoczyna topograficzny opis okolicy, w której znajduje się tytułowa świątynia:
Ile razy jadę do Ostrowca Świętokrzyskiego, skąd jestem posłem, do Sandomierza, Tarnobrzega, Łańcuta czy Rzeszowa, mijam ze szczególnym wzruszeniem odcinek drogi wiodący z Radomia przez Iłżę aż do doliny Kamiennej. Nie wiem nawet, dlaczego droga ta ma dla mnie szczególną wymowę. Tak daleko położona od wszelkiej centralnej cywilizacji, do niedawna ozdobiona starymi drzewami, które obecnie padły pod siekierą prostowaczy dróg pańskich, wiedzie częściowo przez lasy starachowickie obok ruin zamku w Iłży, przez ubogie wioski, gdzie jeszcze tkwią przy niej resztki starych zajazdów, karczmy, młyny, pustacie i wykrocie. Są przy tej drodze i kościoły. W Krzyżanowicach renesansowy, otoczony wysokimi klonami, nieco na stronie położony, zupełnie jak z obrazu Pankiewicza; w Alojzowie drewniany, niestary, ale pełen uroku, i wreszcie kościół w Skaryszewie, do którego specjalnie jakoś przylgnęło moje serce (s. 5)
Ruiny i baszta zamku w Iłży
Fasada kościoła pw. św. Józefa Oblubieńca NMP w Krzyżanowicach
Kościół w Krzyżanowicach
Przed kościołem tym rozchodzą się dwie drogi, jedna na Odechów, a druga na Iłżę, a sam gmach kościelny, wysokim murem ogrodzony, niczym specjalnym się nie odznacza. Kościół jak kościół, dość stary, wewnątrz ma sklepienie barokowe, niski jest i ciemny, pełen chorągwi i wiejskich ozdób papierowych, girland i kwiatów, ale nie ma żadnych dzieł sztuki. Odczuwam jednak jakiś specjalny niepokój na widok tego kościoła – i zawsze staram się odwiedzić jego progi. Przy tej okazji zawarłam parę znajomości, ze starym kościelnym, młodym organistą, jakąś pobożną staruszką. Niewiele mi umieli powiedzieć o tym kościele – z czasem przekonałem się, że nie chcieli. Na razie dowiedziałem się, że dawniej na ołtarzu, gdzie widnieje dziwny napis: „Mors malis, vita bonis”, stał drewniany posąg Chrystusa Frasobliwego, taki sam jak w kościele Mariackim w Krakowie, dość duży, czysto ludowy, okryty piękną pelerynką z czerwonego aksamitu, ze złotymi haftami, aby zataić jego bolesną, ludzką, nagość. Teraz zamiast tego Chrystusa stoi tania odpustowa figura serca Jezusowego, brzydka wyjątkowo. W samym kościele i w jego ogrodzeniu – dawnym cmentarzu grzebalnym – mieszka jak gdyby w specjalnej kondensacji cała atmosfera tych okolic (s. 5).
Kościół w Skaryszewie
Mur okalający kościół w Skaryszewie widoczny od drogi na Iłżę
Wnętrze kościoła św. Jakuba Apostoła
Plebania kościoła św. Jakuba w Skaryszewie
Ulica Mickiewicza w Skaryszewie z widocznym u zbiegu ulic kościołem św. Jakuba
W jednym z rogów ogrodzenia kościelnego znajduje się mała kapliczka z figurą Serca Jezusowego; być może jest to ta sama, o której pisał Iwaszkiewicz, ponieważ na rzeźbie znać wyraźne ślady renowacji
Powiedzmy więc, że było to za Niemców. Chyba pod koniec okupacji, bo wszystkich Żydów z miasteczka wywieziono już do getta w Radomiu, a ich mieszkania stały prawie wszystkie puste.[…] Poszedł do Oświęcimia i proboszcz miejscowy, pozostał na miejscu jedynie wikary, pobożny i serdeczny ksiądz Konrad R. […] Pewnego jesiennego wieczoru, było w październiku, wszedł do kościoła nie przez zakrystię, ale głównymi drzwiami, i pozostawił je otwarte. […] Ksiądz Konrad usiadł w konfesjonale […] Wtem właśnie wszedł przez te drzwi szeroko otwarte, razem z ciepłym powiewem, szczupły i niepozorny człowiek. Miał na sobie długą i szeroką pelerynę, która okrywała całą jego postać. Zbliżył się do konfesjonału i ukląkł. Ksiądz Konrad nieco zdziwiony podniósł głowę i ujrzał, że spod tej peleryny wyjrzały chłopcu gołe kolana i coś jak mundur harcerski. To go jeszcze bardziej zaniepokoiło.
– Czego chcesz moje dziecko? – zapytał.
– Spowiedzi – odpowiedział tamten, a głos jego brzmiał dziwnie łagodnie i dźwięcznie.
– O tej porze? – spytał ksiądz Konrad.
– Ja idę z daleka – powiedział chłopiec – ze skarżyskich borów
(s. 6-7).
Przy wejściu do świątyni, po prawej i lewej stronie, znajdują się dwa konfesjonały; być może Iwaszkiewicz wyobrażał sobie, że w jednym z nich Ryś odbywa swoją spowiedź
Jarosław Iwaszkiewicz, Kościół w Skaryszewie. Stara cegielnia, Warszawa 1983.
Dodaj komentarz